środa, 30 stycznia 2013

Neurologia stara przyjaciółko !

I od rana jak przez mgłę, o 15 na neurologie... 2 kroplówki i nawet pęcherz strajkował. Znów się zastanawiałam po co mi to, ale mama rzuciła tylko przez drzwi 'ubieraj się!' i już stałam w kurtce i butach pod drzwiami. Wszystko jakoś samo się potoczyło. Jak za dawnych lat.

Jak będzie źle to jutro wracam do szpitala.

Teraz idę zjeść i spać.

Ten dzień był dziwny i niezaplanowany.

Dbajcie o innych.

wtorek, 29 stycznia 2013

Klin

Dlatego, że sobie wmawiamy wiele spraw nasze życie staje się nieautentyczne. Bardziej żyję w wyobraźni niż w pieprzonej fizyczności, za co powinnam obwiniać siebie, a nie cały świat w koło.Próbuję się wczytać w jakieś bezsensowne słowa i znów nie wychodzi. Plączę się pod swoimi nogami, jednocześnie przeszkadzając sobie samej. Pogmatwane.

Fejsbukuję się troszeczkę... parę postów, dialogów, niepotrzebnych złudzeń. Sprawdzam dostępność paru znajomych i wychodzę wiedząc, że zaraz i tak wrócę. W końcu znajduję jakąś fajną nutę na playliście i słucham to porzygu.

Praca? Utworzyłam takowy folder na pulpicie i upchnęłam go w prawym dolnym rogu, żeby mój mózg go nie wyłapywał. Klikam na niego niechętnie, bo już się jakoś zmusiłam i odpalam podkład muzyczny. Coś mi tam gwiżdże w głowie, ale bardziej zaprzątasz mi ją TY. Więc jaki sens ma pisanie słów piosenki jeżeli znów będą o Tobie. Muzykom to się spodoba i znów zaśpiewa ją ktoś inny w inny niż ja sposób i nagle Twoja/moja  piosenka stanie się mi obca i tylko na koncie pojawi się trochę zer. Pisanie piosenek to szajs.

Od momentu otwarcia oczu z samego rana zastanawiam się co teraz czuję? Czy nienawidzę Ciebie za to, że odzywasz się tylko w sytuacji 'jak trwoga do do Joanny'? To chyba za duże słowo, nie nienawidzę nikogo, ale wkurwia mnie to.

Wieczorem obchód z psem po blokach. Zobaczymy w jakim są stanie.

Dbajcie o innych.


niedziela, 27 stycznia 2013

Rzeczy niewidzialne.

Ja się przejmuje za bardzo sobą i nie zauważam jak pod nosem dzieją się ważne sprawy. Prawie mi to umkneło. Dobrze, że ktoś w końcu wylał na mnie kubeł z zimną wodą, bo mogłaby stać się tragedia. Dalej chodzę jak na szpilkach, obawiam się trochę. Ale standardowo się uspokajam... kurwa, nie zaczyna się zdania od 'ale'. Nieważne.

Ostatnio za bardzo daje w palnik. Muszę się trochę ogarnąć, bo moja głowa już nie funkcjonuje jak powinna. Bla bla bla.

Na osiedlu cisza, tylko czasami ktoś pyka w domofon o drugiej w nocy.

Dbajcie o innych.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

WOŚP na dachu

Byliśmy wczoraj na dachu bloku, co trochę niepokoiło moją mamę. Jak ją przekonać do tego, że dobre zdjęcia robi się w dziwnych miejscach? Nie ważne. Mama przełknęła to i tamto.

Zasłabłam kilka dni temu, powodów jest milion oczywiście. Nie mam ubezpieczenia od stycznia więc na pogotowiu nie wylądowałam tym razem. Przekonałam mamę, że już wszystko ok. Nie stać mnie na prywatne wizyty lekarskie. Jutro idę starać się o jakieś ubezpieczenie państwowe. Ojciec sobie obcina alimenty więc na pomoc z jego strony liczyć nie mogę. To nie znaczy, że sobie sama nie poradzę. Nowotwory trzeba brać z zaskoczenia, a nie z rozpaczą na twarzy. Nie ma co płakać.

Na osiedlu troche głośniej. Znowu wychodzą, to dobrze. Mandaty się posypały, bo już nie mają się do czego przyczepić, a normę trzeba wyrobić.

W środę na badanie krwi.

Dbajcie o innych.

piątek, 11 stycznia 2013

I znów kogoś zamordowali, co się już wcale dziwne nie robi.

U nas na blokach cisza. Raczej nic się nie dzieje. Po sylwestrowe wspomnienia kaleczą mój żołądek. No ale basta, bo przecież lekarz wyraźnie powiedział, że to nie przelewki. Guz mostkowo - móżdżkowy, ale czekam do lutego na pierdolony rezonans. Już drugi... w przeciągu pół roku, więc na samą myśl mi się nie chce. Nic strasznego, przecież ja jestem nieśmiertelna.

Dbajcie o innych.