Coś się kończy, a coś się zaczyna. Tuptam z miejsca do miejsca, żeby przypadkiem o czymś nie zapomnieć. Spalam się.
Ale jest w tym wszystkim coś, co w pewien sposób mnie uszczęśliwia... i może to dziwne, bo to rodzaj samo okaleczania się, ale jest mi dobrze. Taka sytuacja chyba mi odpowiada. Nie zawsze, ale człowiekowi jednak z reguły ciężko dogodzić w każdych aspektach. W gruncie rzeczy cieszę się, że to wszystko ma miejsce i nie żałuję niczego z przeciągu pół roku.
Wspomnienia są miłe i bardzo ciepłe dla umysłu. Czasami potrzebuję się ogrzać, a to w zupełności wystarczy. Taki mój prywatny kaloryfer wspomnień.
Mam nadzieję, że się nie poddamy i wygramy z tym wszystkim.
Bo to w ogrom wyjątkowe.
Bo to moja siła
Bo to Ty...
Dbajcie o innych.