czwartek, 31 października 2013

Kaloryfer wspomnień.

Coś się kończy, a coś się zaczyna. Tuptam z miejsca do miejsca, żeby przypadkiem o czymś nie zapomnieć. Spalam się.

Ale jest w tym wszystkim coś, co w pewien sposób mnie uszczęśliwia... i może to dziwne, bo to rodzaj samo okaleczania się, ale jest mi dobrze. Taka sytuacja chyba mi odpowiada. Nie zawsze, ale człowiekowi jednak z reguły ciężko dogodzić w każdych aspektach. W gruncie rzeczy cieszę się, że to wszystko ma miejsce i nie żałuję niczego z przeciągu pół roku.

Wspomnienia są miłe i bardzo ciepłe dla umysłu. Czasami potrzebuję się ogrzać, a to w zupełności wystarczy. Taki mój prywatny kaloryfer wspomnień.

Mam nadzieję, że się nie poddamy i wygramy z tym wszystkim.

Bo to w ogrom wyjątkowe.

Bo to moja siła

Bo to Ty...


Dbajcie o innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz