środa, 26 czerwca 2013

Zastój nie zmienia faktu, że w końcu trzeba wstać.

Ciche dźwięki klawiszy pianina przyprawiają mnie o dreszcze. To i słucham - to i mam dreszcze. Pogrążam się sama i wpadam w dziwne koło. Od początku i od nowa i raz jeszcze.

Lustro się kruszy w palcach i zaprawia skórę dziwnym bólem. Szuflady są coraz bardziej puste, a z półek znikają zdjęcia niemocy. Między meblami płonie coś, co w gruncie rzeczy się nie spala. Więc skąd tyle popiołu na stopach? Oczopląs uwydatnia się, bo ogarnąć to wszystko to szaleństwo. Kraty na oknach i puste niebieskie ściany. Miasto wypełza w poszukiwaniu ludzkiego nieszczęścia. Ludzie wymieniają się żyletkami i rozcinają sobie serca wzajemnie. Niedługo ulice staną się rzeką krwi. Wszyscy umażą się ludzką tragedią i obojętnie przepłyną morza łez.

To trzeba zobaczyć. To wszystko dzieje się naprawdę.

<3

piątek, 21 czerwca 2013

Nie doczekasz świtu, nie odbywszy drogi przez noc.

Siedziała zwinięta w kolorową pościel zatykając drobnymi palcami uszy. Już tak miała, że zamiast rąk trzęsły jej się nogi. Po raz kolejny powtarzała w myślach modlitwę, która miała sprowadzić Anioła Stróża.
Uchyliłam lekko zamknięte drzwi, żeby wślizgnąć się do środka. Zaraz jednak je zamknęłam, żeby nie słyszała krzyków pijanego ojca. Popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami i wyszeptała tylko - zabierz mnie do siebie - ... chwyciłam ją za małą dłoń i wciągnęłam do siebie na ręce. Powiedziałam, żeby zatkała uszy i zamknęła oczy - za chwilę stąd wyjdziemy - dodałam i przytuliłam ją mocno.
Otworzyłam jednym ruchem drzwi pokoju i wyszłam na korytarz. Słyszałam ojca, jak majaczy i krzyczy. Podeszłam do drzwi wyjściowych i chwyciłam za klamkę nie odwracając się za siebie. Ścisnęłam ją jeszcze mocniej, żeby czuła, że jej nie wypuszczę. Odwzajemniła uścisk.
Byłyśmy już na schodach, potem na dole, potem szłyśmy pustą ulicą. Cały czas tuliłam ją  z całych sił.
- Już jesteś bezpieczna Zuziaku - wycisnęłam przez łzy i obiecałam, że przeprowadzę ją przez ten koszmar.

Żyjcie dobrze. To najlepsza zemsta.

niedziela, 16 czerwca 2013

Choć nie raz los kazał nam w przepaść skakać - my nauczyliśmy się latać.

Perfekcyjny krzyk to taki, którego nie słychać. Krzyczysz? Bo ja tylko trochę. Nie udało mi się opanować tej perfekcji ciszy do końca.

I co by się stało gdyby całe to życie szlag trafił. Gdyby nie było Ciebie i mnie i ich wszystkich. Czy jestem na to gotowa, na odejście, na upadek, na wyjazd, na nowe, na ból, na szczęście, na rozczarowania, na sukcesy, porażki, przyjaciół, wrogów, łzy, krzyk, zmęczenie, tęsknotę ... i na rozstanie.?

Nie jestem na to gotowa... nigdy nie będę. Nie wiem jeszcze co robię... ale wiem, że już nie robię tego wyłącznie pod siebie.



'Kiedyś zmierzałem do szczęścia, dziś nie wiem sam gdzie biegnę. 
Bo niebo jest już chyba zbyt odległe'



Dbajcie o innych.


czwartek, 13 czerwca 2013

Czy przyrzekasz mówić prawdę i tylko prawdę ?

W pół do piątej. Szykuję się do wyjazdu. Niebo zapowiada piękny dzień. Przystaję na chwilę przy oknie jakbym wiedziała, że to ostatni raz jak jestem sobą. Zaciągam się powietrzem wpadającym przez uchylony lufcik. Zastanawiam się po cichu, czy to ja tak wszystko spieprzyłam, czy może to było zaplanowane.
Już czas. Ostatni raz przeglądam się w lustrze. Tyle się zmieni. Tyle stracę. Będzie boleć.
Ale już jest za późno na podjęcie desperackich kroków - za późno, żeby cokolwiek zrobić... żeby cokolwiek powiedzieć. Więc milczę. Mijam w drzwiach mamę - uśmiecham się. Staram się nie pokazać po sobie, że mnie to obchodzi. W głębi siebie krzyczę, wyję, konam.
Dotykam stopami po kolei schodów, tak jakby każdy był teraz wyjątkowy, tak jakby każdy znaczył wiele.
Wydawało się, że nie może być już gorzej, ale zjawiasz się pod blokiem i cuchniesz wczorajszym piwskiem. Cuchniesz żenadą... Wtedy właśnie powiedziałam sobie, że nigdy więcej nie chcę wracać do tego smrodu i nawet jeżeli miało to znaczyć, że już się nie obudzę.


A teraz mam wracać od nowa do tych 4 lat. Stawać obok Ciebie i od początku mówić o wszystkim, co mnie spotkało, a Ty jak zwykle będziesz się śmiać. Znów przyrzeknę sobie w środku, że nie chcę więcej czuć Twojego smrodu. Tym razem przyrzeknę naprawdę... 

niedziela, 9 czerwca 2013

Take me to Wonderland.

''Odpowiednio do liczby oddechów przydzielała zagubione sekundy, które zagięła czasoprzestrzeń. Nie wiedziała, co tak naprawdę powoduje to, że ręce dygocą pod stołem, a serce bije, jakby oszalało. Chwytając za kieliszek wódki szczerze obawiała się, że to jest nienormalne, że w jednej sekundzie, coś sobie wymyśliła i z każdą kolejną sekundą brnęła w to jeszcze bardziej. Smak wódki nie spowodował niesmaku. Spłynęła powoli gardłem pukając delikatnie w oszalałe serce - mówiąc 'opanuj się'. W końcu w żołądku zrobiło się gorąco i opamiętała się. Podniosła głowę, żeby zadać jedno z pytań dotyczących wszystkiego. Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała jeszcze raz w głębie tych oczu. Chciała strzelić sobie liścia w twarz i otrząsnąć się, ale przecież tam było tylu ludzi. Wtedy to chyba się zaczęło... wtedy zobaczyła to, czego w gruncie rzeczy nigdy nie wypatrywała. Oszalała.

Nagle doszło do niej, że właśnie została sama z tym wszystkim. Sama z biciem serca, sama z drżącymi rękoma, sama z niewyjaśnionymi myślami.
- Nie planowałam tego - wyszeptała jeszcze tego samego dnia kładąc się do łóżka, lekko ściskając skrawek poduszki.''


Mam swój własny Wonderland. 

środa, 5 czerwca 2013

Słodkości.


Oczy hurtem obłapiały ciało, które w gruncie rzeczy było całkowicie zakryte z każdej strony. Tętno wzrastało przy każdym ścisku dłoni, a oddech przyspieszał. Starała się nie pokazać po sobie, że w oparach smutku, który zostawiła gdzieś kilka kilometrów wcześniej, nagle dostała to czego chciała. Zastanawiała się w głowie czemu nigdy nie dostrzegała tego co ukradkiem widniało pod jej wzrokiem.
- Czym byłam, aż tak zaślepiona? - pomyślała i spojrzała jeszcze raz w oczy istoty, która właśnie przewracała jej świat do góry nogami.
- Czy ja śnie? - spytała jeszcze raz podświadomości, która chyba też odleciała w tym cudownym zapachu.
Zastanawiała się jak mogła do tego dopuścić i ciągnąć to dalej i dalej. Wgłębiać się w coś, co inni uznaliby za dziwactwo. Broniła się każdą częścią swojego umysłu i powtarzała w kółko w sobie - nie chcę Cię skrzywdzić, tak bardzo nie chcę Cię skrzywdzić - i gdyby ktoś jej powiedział, że i tak krzywdzi tę osóbkę siedzącą obok, zrobiłaby wszystko, żeby to zmienić... ale nigdy w życiu już by nie odeszła ...


'Gdy spojrzenia się spotkały, mocniej zabiło serce'


Jestem szczęśliwa. Naprawdę.


Dbajcie o innych robaczki.